Zabieg wykonywany u fryzjerki w domu, zdjęcia wykonane przez nią |
Dzisiaj mam ochotę przedstawić Wam swoją obsesję na temat włosów :)
Większość dziewcząt z prostymi włosami marzy o kręconych, a z kręconymi marzą o prostych. Tak samo było i w moim przypadku.
Testowałam sporo prostujących szamponów, odżywek itd. ale żaden nie spełniał oczekiwań. W końcu po przewertowaniu internetu zdecydowałam się na keratynowy zabieg prostujący włosy.
Do zabiegu jak sama nazwa wskazuje używa się keratyny, która jest naturalnym budulcem włosów, skóry i paznokci. Kuracja polega na "wtłoczeniu" składnika pod wysoką temperaturą do włosa, która uzupełnia ubytki i nadaje mu zdrowy wygląd. Czyli w efekcie otrzymujemy, zdrowe, proste i lśniące włosy.
Keratyna jest składnikiem naturalnym, więc nie powoduje żadnych zmian w strukturze włosa i co najważniejsze nie niszczy go! Dlatego opinie w stylu "już nigdy nie będziesz miała kręconych włosów" są niesłuszne.
Sprawdziłam na własnej głowie :)
Moje włosy są cienkie, dlatego po zabiegu wydawało się jakbym ich miała mniej. 2 dni musiałam obyć się bez mycia, w celu utrwalenie produktu. Osoba wykonująca zabieg posługiwała się produktami Encanto. Są to jedne z popularniejszych, natomiast spotkać na rynku można wiele innych. Zależy od fryzjera :)
Sam zabieg był dość monotonny. Zaczęło się od mycia włosów i wcierania odżywki, która musiała wchłonąć się przez 20-30 min. Następnie za pomocą prostownicy było aplikowanie keratyny ( od 6-12 razy prostowanie jednego pasemka ). Następnie znowu myłam włosy i czynność się powtarzała. Zajęło to ok 4 godzin, ale sam efekt był spektakularny.
Efekt PRZED i PO |
Włosy proste utrzymały się na okres 3 miesięcy, przy czym zaznaczam CODZIENNIE miałam styczność z chlorowaną wodą, która intensywnie wypłukiwała keratynę z włosów. To i tak bardzo długo.
Natomiast od razu zwracam uwagę na błędne pojęcie po zabiegu. Wielu osobom wydaje się, że przy umyciu i naturalnym wyschnięciu włosów, będą idealnie proste jak po zabiegu. Niestety nie. Przy tak kręconych włosach jak moje, po umyciu i wysuszeniu suszarką były proste z delikatnie podkręconymi końcówkami. Wyglądały naturalnie, więc jeszcze lepiej :) Z czasem oczywiście zaczęły się kręcić mocniej, pozostając ciągle zdrowe i lśniące. Teraz kiedy ich nie wysuszę i nie wyprostuję, również robią mi się "pierścionki", ale są delikatne a włosy a na głowie nie mam tzw. "szopy".
Zabieg głównie :
wzmacnia włosy
prostuje tak, aby po umyciu samo wyprostowanie prostownicą trwało 5 min a nie godzinę :)
Na pewno go powtórzę ;)
A Wy jaki macie rodzaj włosów ?
Nikola
Nie słyszałam o tej metodzie, pewnie dlatego, że się tym nie interesowałam , gdyż jestem posiadaczką prostych włosów :)
OdpowiedzUsuń